literature

My Personal Slave - Rozdzial 4

Deviation Actions

walachan88's avatar
By
Published:
302 Views

Literature Text

Siedzieli w pokoju Akito. Hirono z niedowierzaniem wpatrywała się w swego najlepszego przyjaciela słuchając jego wersji wydarzeń. Nigdy przedtem nie słyszała, aby popełnił taką pomyłkę. Wino zamiast soku? Nie. To stanowczo nie pasowało do Akito. On niemal nigdy się nie mylił. Yuki musiał go naprawdę wyprowadzić z równowagi. Z drugiej strony... Spojrzała na śpiącego twardym snem chłopaka. Na jego lekko czerwonej twarzy majaczył delikatny uśmiech. Po raz pierwszy, od kiedy go znała, zauważyła pewne podobieństwo do Rin.

- No i co? Znalazłeś go w łazience i przytaszczyłeś do pokoju, tak?- Hirono ponaglała przyjaciela, któremu nagle odechciało się mówić dalej.
- Właśnie. - Spojrzał w okno. Zapadła chwila ciszy.
- No i?
- Nic. Poszedł spać.

Dziewczyna przyjrzała mu się badawczo. Nie patrzył na nią, wzrokiem błądził po pokoju.

- Co się stało z twoimi okularami?
- Ach... Spadły mi kiedy ciągnąłem tego głupka.

Kłamał. Hirono nie wiedziała dlaczego. Krępujące milczenie dało jej do myślenia.

- Co chcesz teraz z nim zrobić?
- Miałem nadzieję, że ty coś wymyślisz. Próbowałem zadzwonić do Rin z jego komórki, ale chyba miała wyłączony telefon. Nie chcę, żeby tu został.
- Skoro masz jego komórkę, to zadzwoń do jego rodziców. Niech po niego przyjadą.
- Zwariowałaś?! I co niby im powiem? "Przepraszam, ale przez pomyłkę upiłem waszego syna"? Zapomnij...
- A co, jeśli oni zadzwonią? Zakładam, że on nie zamierzał tu spędzić nocy - Dodała uszczypliwie.
- Nie wiem... Liczyłem, że pomożesz mi przetransportować te zwłoki do Rin.
- Czy ty się dobrze czujesz? Zobacz, która jest godzina! Normalni ludzie nie przyjmują gości o pierwszej w nocy! O tej porze już dawno śpią!
- Ale to wyjątkowa sytuacja...
- Ikeda Akito, co się z tobą dzieje? W ogóle cię dzisiaj nie poznaję. Co tu właściwie zaszło? Wiem, że nie powiedziałeś mi całej prawdy. Zbyt długo się już znamy.

Blondyn westchnął ciężko i spojrzał na przyjaciółkę wzrokiem winowajcy. Chyba powinien jej powiedzieć, jak było naprawdę. Zasługiwała na to. Sama przecież też mu się zwierzała. Poczuł jak jego policzki się rumienią.

- On... po tym, jak się upił... powiedział, że wyglądam jak dziewczyna... a potem... potem... mnie pocałował. Próbowałem się wyrywać, ale był za silny.

Prawda zszokowała Hirono jeszcze bardziej niż zachowanie Akito. Teraz rozumiała, dlaczego chłopak chciał się pozbyć Yuki'ego. Musiała mu pomóc. W końcu ona też pośrednio przyczyniła się do tej sytuacji.

- Czy ty wiesz, gdzie on mieszka?
- Owszem, a co?
- Nic... pomogę ci. Musimy go obudzić, a później zaprowadzę go do domu. Powiem, że jestem jego koleżanką z klasy i że przypadkiem spotkałam Yuki'ego w takim stanie. Tylko napisz mi na kartce jego adres.
- Jesteś... wspaniała. Pomogę ci zawlec jego ciało pod sam dom.- Zaoferował.
- Nie.- Zaprotestowała.- Jak już się obudzi, to sobie poradzę. Będziesz miał u mnie dług.

Puściła oko do jasnowłosego i przysunęła się do Yuki'ego, aby go obudzić. Akito wyrwał kartkę z notesu i starannie napisał adres Toyokawy. Następnie złożył papier i wręczył przyjaciółce.

***

- I jak poszło?- Rzucił na powitanie Ikeda.
- Bez większych trudności.- Stwierdziła jego towarzyszka. Szkolny mundurek, koszulka w kolorze ecri, ciemnozielona spódniczka oraz żółty krawat, przepięknie podkreślały barwę jej zielonych oczu. Brązowe, lśniące włosy spływały miękko po szczupłej szyi. Kilka kosmyków spiętych było z tyłu głowy. - A tak w ogóle to cześć!
- Cześć, cześć... Zapomniałem, wybacz. A czy... mam do ciebie prośbę.
- Tak? O co chodzi?
- Mogłabyś nie mówić o niczym Rin? To dla mnie trochę wstydliwa sprawa i nie chciałbym...
- Rozumiem. Nic jej nie powiem., ale stawiasz mi piwo.

To rzekłszy łobuzersko pokazała koledze język i weszła do klasy. Rozglądała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu Yuki'ego, ale nigdzie go nie dostrzegła. Nie zjawił się ani na drugiej, ani na kolejnych lekcjach.
Kiedy ogromny zegar wybił melodię świadczącą o tym, iż nastał czas przerwy obiadowej, Hirono natychmiast spakowała skórzaną torbę, po czym wybiegła w pośpiechu. Akito przypuszczał, że udała się na dach, aby spotkać Rin. Zostawiła go samego, a on po raz pierwszy od bardzo dawna nie wiedział co ma z sobą zrobić. Zjadł bułeczki melonowe, zakupione wcześniej w szkolnym sklepiku. Uruchomił komputer, ale na tym się skończyło. Nie odczuwał potrzeby sprawdzenia czegokolwiek, wysłania jakiegoś maila, odwiedzin na forach dyskusyjnych. Wyłączył więc urządzenie i postanowił wyjść na szkolne błonia. Szedł wolno włócząc nogami. W myślach przeklinał dzień, w którym zgodził się pomóc temu debilowi w nauce. Poza tym jego ścisły umysł zaprzątały także inne sprawy, z którymi wkrótce będzie musiał się zmierzyć. Jak ma się zachowywać w stosunku do tego napakowanego głąba? Jak gdyby nic nie zaszło? Przecież zaszło. W sumie sam był sobie winny - trzeba było sprawdzić zawartość butelki.
Usiadł na pobliskiej ławce i zdjął z nosa okulary, aby przetrzeć szkła. Jedno z nich nadal było pęknięte. Dziś musi je koniecznie wymienić.

- Uwaga!

Usłyszał nagle. Nie zdążył jednak zareagować, gdyż w tej samej sekundzie coś uderzyło go w głowę. Okulary wyślizgnęły mu się z dłoni i wylądowały na ziemi. Dźwięk tłuczonego szkła dotarł do uszu blondyna. Oszołomiony omiótł spojrzeniem najbliższe, zamglone otoczenie. Okulary leżały u jego stóp lecz nie było sensu ich podnosić. Kilka kroków dalej toczyła się pomarańczowa kula - piłka do koszykówki. Akito zaklął pod nosem.

- Przepraszam, nic ci nie jest? A... Akito?

Yuki wpatrywał się w niego szeroko otwartymi oczyma. Po raz pierwszy spotkał go na błoniach, a tym bardziej nie spodziewał się go w pobliżu boiska. Nienawidził tego okularnika chyba bardziej niż kogokolwiek innego. Z resztą z wzajemnością. Teraz jednak, bez tych swoich okularów w czerwonych oprawkach wydawał mu się taki słaby, bezbronny i... ładny? Nie, nie, nie. Głupie myśli. Przecież to Ikeda! On jest facetem!

- Toyokawa, debilu! Zobacz, co narobiłeś! Mógłbyś bardziej uważać! Poza tym... co ty tu robisz? Znowu wagarujesz? Pięknie. Wróżę ci świetlaną przyszłość.- Jego głos przesycony był ironią.

Niewysłowiona wściekłość ogarnęła Akito. Miał ogromną ochotę przyłożyć Yuki'emu.

- Zapłacę za wymianę twoich bryli. - Rzekł bezbarwnym głosem ciemnowłosy. - Poza tym... to nie twoja sprawa co i kiedy robię. Jesteś moją matką, czy jak?

Yuki nie mógł powiedzieć, że opuścił zajęcia, bo doprowadzał się do porządku. Tego ranka obudził się z potwornym bólem głowy i parszywym samopoczuciem. Ostatnią rzeczą, którą pamiętał było to, że wyszedł do toalety. Było mu przy tym jakoś tak lekko, ciepło i przyjemnie. To wszystko. Potem zapadła ciemność. Śniła mu się też Hirono. Obudził się we własnym łóżku, lecz nie wiedział, jak się w nim znalazł. Nie miał zamiaru tłumaczyć się przed tym kujonem.
Akito zmrużył oczy. Krew burzyła się w jego żyłach niczym rwąca rzeka.

- Heh... A wiesz, co robiłeś wczoraj?- Czemu to powiedział? Nie zdążył w porę ugryźć się w język. Yuki zamrugał, po czym spuścił wzrok. Cała pewność atlety gdzieś się ulotniła. To był niezwykły widok.
- Ja... ja... co robiłem?

Ikeda nie wierzył własnym uszom. Czyżby niczego nie pamiętał? Może to lepiej? Mógłby udawać, że nic się nie stało, do niczego nie doszło. Coś w głębi jego myśli nie pozwalało mu jednak zatajać prawdy.

- Powiem ci... po szkole. Wracaj do przyjaciół.- Oznajmił.

Kumple Yukiego najwyraźniej się niecierpliwili, czekając na jego powrót do gry. Akito nie zamierzał przysparzać sobie nowych wrogów. Podniósł z ziemi okulary i skierował się w stronę szkoły.

***

- Trzy i pół, plusiki, zgadza się? Może, skoro już mnie pan odwiedził, sprawdzimy jeszcze raz, jak tam ostrość pańskiego widzenia?- Okulista najwyraźniej bardzo dbał o swoich pacjentów. Chłopak o jasnych włosach nie zdążył zaprotestować.
- Oczywiście.- Yuki uśmiechał się przymilnie do lekarza.- Akito powinien bardziej o siebie dbać.

Toyokawa zjawił się punktualnie. Czekał na niego przy bramie wejściowej szkoły, ponieważ Akito stwierdził, że opowie mu co i jak dopiero po wizycie w gabinecie okulistycznym, tak więc całą drogę przemierzyli w milczeniu.
Chwilę po badaniu lekarz wyszedł, a Yuki podążył za nim. Akito czuł się trochę głupio w tej sytuacji. Yuki przedstawił się jako jego najlepszy przyjaciel. Też coś. Co on sobie w ogóle wyobraża!? Czekała go jeszcze niemiła niespodzianka. Z jakiegoś powodu Akito nie odczuwał satysfakcji na myśl o tym, że opowie Yuki'emu o jego skandalicznym zachowaniu. Wcześniej zamierzał to zrobić z najdrobniejszymi szczegółami, wytykając mu dosłownie wszystko. Jednak teraz nie chciał tak poniżać tego głupka. Choć wprawdzie na to zasługiwał...

- Proszę przyjść jutro, aby je odebrać.- Usłyszał ciepły głos okulisty. Po chwili w drzwiach pojawił się Yuki.
- Idziemy?- Zapytał.
- Jasne...- Dziwny ton rówieśnika zaniepokoił blondyna.- Co ci jest?
- Nic.- Yuki uśmiechnął się tajemniczo.

Udali się do miejskiego parku. Usiedli na zielonej ławeczce - jednej z dziesięciu otaczających starą, betonową fontannę. Pozostałe ławki zajęte były przez pary w różnym wieku. Akito poczuł się trochę nieswojo, ale Yuki'emu najwyraźniej to nie przeszkadzało. Wyciągnął ze sportowego plecaka dwie puszki i jedną podał blondynowi. Cola. Akito nie przepadał za nią, jednak był bardzo spragniony.

- Ile pamiętasz?- Zapytał Ikeda.
- Pamiętam, że poszedłem za potrzebą.- Odparł po chwili milczenia Yuki.
- Ach tak... więc...

Opowiadanie samo potoczyło się z ust młodego geniusza. Nie panował już nad tym. Nie zatajał niczego, mówił o wszystkich, najdrobniejszych szczegółach. Kiedy skończył nastała niezręczna cisza.
Jakaś para całowała się ławce po drugiej stronie fontanny. Okazywanie uczucia tak bezpośrednio, w miejscu publicznym, niespodziewanie onieśmieliło obu chłopców, choć przecież wcześniej wielokrotnie widywali podobne sceny miłosne. Yuki chciał wierzyć, że Akito kłamał. Naprawdę bardzo tego pragnął. Do tej pory myślał, że zna siebie bardzo dobrze. Nigdy nie spojrzałby na chłopaka w taki sposób... nie pomyślałby nawet... Krew w jego żyłach zmroziła się na wspomnienie przerwy obiadowej. Wówczas tak właśnie o nim pomyślał - jak o dziewczynie.

- Boże.- Szepnął bezradnie.
- Co jest?
- Czy ja naprawdę...- Słowa nie chciały mu przejść przez gardło.
- Tak, ty naprawdę.- Rzekł oschle Akito.- Co teraz z tym zrobimy?
- Co masz na myśli?
- A jak sądzisz? Twoje zachowanie nie było normalne. Nawet po pijaku powinieneś lecieć na dziewczyny. Jesteś bi?
- Oszalałeś?! Nie panowałem nad sobą Poza tym... poza tym.. - Yuki zaciął się.
- Poza tym? - Brwi blondyna powędrowały wysoko w górę.
- Nie, nic. Zapomnij.

Tego było już za wiele. Akito wstał i przeszył sportowca lodowatym spojrzeniem.

- Jesteś beznadziejny. Mógłbyś chociaż być szczery. Ja byłem.
- A co? - Yuki spojrzał na kolegę wzrokiem, który sprawił, że nieprzyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż jego kręgosłupa.- Chciałbyś usłyszeć, że wyglądasz jak laska? To prawda. Wyglądasz jak dziewczyna. Nawet niezła, wiesz? Tyle że nie powinieneś nosić tych binokli.

Mózgowiec oniemiał. Dosłownie odebrało mu mowę. Wytrzeszczał oczy w wyrazie osłupienia. Czy na pewno dobrze usłyszał? Ten gnojek powiedział... że on wygląda jak dziewczyna? Akito zdawał sobie sprawę ze swej wątłej, delikatnej budowy. Nie przepadał za sportami i wysiłkiem fizycznym. Jego aktywność w tej płaszczyźnie ograniczała się jedynie do zajęć wychowania fizycznego, które były niestety obowiązkowe. Ale to, do jasnej cholery, jeszcze nie oznaczało, że upodabnia się do płci pięknej! Przedtem nie zwrócił uwagi na słowa nietrzeźwego ucznia. Kto normalny przejmowałby się bełkotem pijanego? Ale teraz ten abderyta powiedział to w pełni świadomy swoich słów. Diabli by go wzięli!

- Mam dość. Spadam stąd. Narka Toyokawa!- Odwrócił się i rzucił jeszcze niechętnie przez ramię.- Nie zapomnij jutro odebrać moich okularów.
- O... nie zapomnę. Na pewno nie zapomnę. - Odrzekł Yuki z satysfakcją, lecz Akito był już za daleko, aby to usłyszeć.

***

- Hirono... Ja... Ja coś do ciebie czuję. To... To coś więcej niż lubienie. Ja cię chyba kocham!

Rin od pewnego czasu rozmawiała ze swoim własnym odbiciem w lustrze. Wiele razy ćwiczyła wyznawanie swoich uczuć, ale za każdym razem wychodziło jej coraz gorzej.
Jak mogłaby powiedzieć coś takiego niedawno poznanej dziewczynie? W zasadzie niemal się nie znały. Rin niewiele wiedziała o Hirono i na odwrót. Jednak nie miała żadnych wątpliwości, że nowa koleżanka wzbudza w niej dziwne emocje. Na dodatek, wydawało się, że działa to w obie strony. Rin także nie była obojętna Hirono. Czy to oznaczało, że są homoseksualistkami?
Przecząco pokręciła spuszczoną głową, sprawiając, iż piękne miedziane pukle zasłoniły jej twarz. Zacisnęła piąstki w geście bezradności. Jej niebieskie oczy przestawały widzieć wyraźnie, wszystko poczęło się rozmazywać. Gorące łzy potoczyły się po różowych policzkach. Nie mogła się nikomu zwierzyć ze swoich przeżyć. Nikt by jej nie zrozumiał. Może poza Hirono, ale jej przecież nie mogła tego powiedzieć. Obawiała się konfrontacji. Nie wiedząc czemu, unikała tej dziewczyny. Samo myślenie o niej przyspieszało bicie serca. Rin, bała się własnych uczuć. Bała się zawieść rodziców. Zniweczyć ich ambicje. Zawsze była posłuszna. Pod każdym względem. W końcu tak ją wychowano, a ona nie umiała się temu przeciwstawić.
Spojrzała przez okno na nocne niebo. Pomarańczowy księżyc ruszał w swą odwieczną, niekończącą się wędrówkę
"My Personal Slave" to opowiadanie o czwórce nastolatków- Hirono, Rin, Yukim i Akito, których normalne życie przeistacza się w cos zupełnie innego, gdy w końcu trafiają na siebie. Ich perypetie, miłostki, przygody... wszystko to okraszone zostało elementami yuri i yaoi, ale także własnymi doświadczeniami autorek. Zachowania bohaterów opierają się na przezyciach wielu osób, różnych orientacji. Miłej zabawy przy czytaniu.

:pointl: Rozdział III
Rozdział V :pointr:

~
linasakura & ~walachan88
© 2010 - 2024 walachan88
Comments0
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In